Święte księgi thelemy, Thelema

Thelemiczne święta – celebrować czy nie?

10 kwietnia 2021

Wspinaczka na La Roccę zajęła nam około pół godziny. Na szczycie, wśród ruin starożytnej świątyni Diany, muska nas delikatny, lecz ożywczy wiosenny wiatr. Po lewej rozciąga się zapierający dech widok na zatokę. W jej lazurowych wodach mienią się i radośnie tańczą złote promienie słońca. Nieco po prawej widzę skupisko budynków z Opactwem Thelemy na czele. Casa de Aleister Crowley – jak mówią o nim tubylcy – wyraźnie odróżnia się od pozostałych domów ze względu na w połowie zawalony dach. Mimo, że od naszej wizyty w opactwie minęła godzina, cały czas mam przed oczyma groteskowe postaci ze ściennych malowideł zdobiących „komnatę koszmarów”.

Za chwilę rozpoczniemy recytację trzeciego rozdziału Księgi Prawa. Jest nas piętnastu, więc podzieliliśmy tekst  w ten sposób, że każdy z nas przeczyta po pięć wersetów. Zaczyna James. Zna tekst na pamięć, więc nie potrzebuje książki: „Abrahadabra; nagroda Ra Hoor Khuta. Oto jest podział prowadzący w kierunku domostwa”…

Kiedy słyszę „domostwo”, moje myśli znów wracają do Opactwa Thelemy. Jestem przekonany, że jego mieszkańcy podczas trzech dni święta spisywania Księgi Prawa również wspinali się na La Roccę, by odczytać jej poszczególne rozdziały. Mam przemożne wrażenie, że właśnie nawiązaliśmy z nimi jakiś magiczny kontakt. Że jesteśmy ich kontynuatorami i kustoszami tradycji, która rozwija się od niemal stu lat. Wracam z powrotem na „ziemię”, kiedy słyszę słowa: „mój kult skupiał się będzie wokół tajemnego domu”.

***

Ósmy, dziewiąty i dziesiąty kwietnia to szczególny okres w życiu thelemity. To właśnie w tych dniach w 1904 roku Aleister Crowley otrzymał w Kairze przekaz Księgi Prawa. Każdego dnia w samo południe Crowley zasiadał przy biurku w wynajętym apartamencie i spisywał wszystko, co podyktowała mu bezcielesna istota o imieniu Aiwass.

W drugim rozdziale tego niezwykłego tekstu podany jest kalendarz „świąt”,  wśród których wymienia się święto trzech dni spisywania Księgi Prawa. Celebruję je od blisko trzech dekad. Zawsze biorę wolne i dokładnie w południe każdego dnia recytuję jeden rozdział. Wieczorami często spotykam się z przyjaciółmi, którzy podzielają moje ekscentryczne zainteresowania na uroczystych kolacjach. Czasem przygotowujemy coś wspólnie w domu.

Dlaczego z takim uporem celebruję święta, o których wspomina księga? Czy przypadkiem nie zastąpiłem tymi zwyczajami Bożego Narodzenia i Nowego Roku?

Celebracja i potrzeba odczuwania czegoś wyjątkowego stanowi istotny aspekt ludzkiej natury. Nie trzeba długo rozwodzić się na ten temat. Przeżywać życie magicznie, to czuć, że doświadczamy szczególnych chwil.

Im więcej świąt w roku, tym częściej będziemy odczuwać wyjątkowość i magiczność naszego życia. Celebracja może stać się medytacją, prowadzącą do przedłużonego w czasie doświadczenia dhjany (koncentracji). W trzecim rozdziale Księgi Prawa pojawia się nawet zalecenie, żeby świętować praktycznie nieprzerwanie:

Święto każdego dnia w waszych sercach, w radości mego zachwytu!

Święto każdej nocy ku Nu i przyjemności największej rozkoszy!

Celebracja świąt Bożego Narodzenia – nawet jeśli ogranicza się do siedzenia przy wigilijnym stole z rodziną i objadania się – tworzy magiczny związek z chrześcijaństwem. Podobnie celebracja świąt wspomnianych w Księdze Prawa tworzy związek z misteriami thelemy. O prawach działania tak zwanych sympatycznych związków magicznych pisał szeroko nie czarownik, lecz antropolog sir J. Frazer. W tym kontekście polecam lekturę jego Złotej gałęzi.

Odrzucenie świąt o charakterze stricte chrześcijańskim i celebracja innych uroczystości, które są bliższe naszemu sercu jeszcze długo będzie olbrzymim wyzwaniem dla wielu. Wyobraź sobie, że zapraszasz swoich rodziców, dziadków i kuzynów do domu na celebrację święta pierwszej nocy Proroka i jego Małżonki, o którym wspomina Księga Prawa… Bardzo jestem ciekaw ich reakcji!

Żarty na bok, ale warto pamiętać o tym, że otwarte upamiętnienie ważnych dla nas wydarzeń, pokazuje innym, że świat nie jest czarno biały, że składa się z mnogich i różnorodnych punktów widzenia. Jest to szczególnie istotne w kulturze tak zmonopolizowanej przez jedną tradycję religijną, jak nasza.

Rzecz ma się nieco inaczej w krajach, które cechuje duży pluralizm religijny. Na przykład w USA, kiedy mówisz komuś, że wybierasz się na mszę, twój rozmówca może zapytać, do którego kościoła chodzisz. I nie chodzi mu o budynek, lecz o obrządek. Tymczasem w Polsce skojarzenia ze słowem „msza” są jednoznaczne, co też wpływa na tworzenie niezbyt pozytywnego klimatu wobec thelemicznej Mszy Gnostyckiej, także wśród tych, którzy nazywają siebie thelemitami. A dobrze wiadomo, że nie ma ona nic wspólnego z bezrefleksyjnym odbębnianiem modłów i ślepą wiarą, lecz stanowi celebrację wyjątkowości naszego życia i naszych relacji z siłami natury.

Wracając do Ameryki, znam tamtejsze rodziny, w których zainteresowanie thelemą sięga już kilku pokoleń, a także przypadki, w których do O.T.O. wstępowały wpierw dzieci, a po nich rodzice. To naprawdę inny świat.

***

My, którzyśmy zaakceptowali przekaz Księgi Prawa, odrzucamy stary, nienaukowy i kłamliwy zbiór dogmatów na rzecz systemu, który zdefiniowałbym jako zespół narzędzi pozwalających na urzeczywistnienie Wielkiego Dzieła, celu życia, który każdy interpretuje na swój własny, indywidualny sposób. Towarzyszy nam pragmatyzm, a nie kult martwej księgi. Święta są jedynie szczególnym przypomnieniem o naszym dziele i funkcjonują w podobny sposób, jak praktyka „Liber resz”, o której można więcej przeczytać tutaj: https://krzysztof-azarewicz.pl/po-co-nam-adoracje-slonca/.

W tym kontekście, na przykład celebracje solstycjów i ekwinokcjów tworzą wyłom w czasie – pozwalają docenić dynamikę i ekspresję natury poprzez koncepcję rytmu. Natomiast pozostałe celebracje tworzą wyłom w przestrzeni – zatrzymują świat i służą jako narzędzie medytacyjne, które pozwala upamiętnić wydarzenia prowadzące do przełomowych doświadczeń wyznaczających naszą orbitę. Dla mnie jednym z takich wydarzeń było odkrycie Księgi Prawa.

Powtórzę raz jeszcze: zakotwiczenie w tradycji thelemy nie ma nic wspólnego z aktem ślepej wiary, lecz jest pragmatycznym mechanizmem umożliwiającym realizację celu.

***

Kiedy mieszkałem w Londynie, co jakiś czas wchodziłem w rolę historyka i przewodnika. Bardzo lubiłem pokazywać znajomym miejsca związane z życiem Crowleya i innych thelemitów. I kiedy zatrzymywałem się przed budynkiem, na który nikt z przechodniów nie zwracał najmniejszej uwagi, miejski zgiełk jakby odsuwał się na dalszy plan i tracił swoje znaczenie. Intensyfikacja doświadczania tu i teraz, poczucie zakotwiczenia w rzeczywistości paradoksalnie prowadziły do jej umagicznienia.

Uwielbiam także wyjeżdżać gdzieś w świat w okresie przypadającym na święta opisane w Księdze Prawa – najlepiej do miejsc, które odegrały w historii thelemy istotną rolę. I nawet gdybym zlekceważył wszystkie metafizyczne rozważania o jakichś „wyłomach”, „dhjanach” i tym podobnych, tak przynajmniej mogę powspominać wizytę w Kairze w setną rocznicę spisywania Księgi Prawa, szalony wypad w dzikie góry Szkocji do Boleskine House, czy kilkukrotne celebracje w Opactwie Thelemy w Cefalu. Dzięki swoim zainteresowaniom zwiedziłem kawałek świata. Była to świetna „wymówka”, żeby dotrzeć do dalekich i egzotycznych miejsc.

Innymi słowy, celebracja świąt jest użyteczna z magiczno-mistycznej perspektywy i pomaga nam dostroić się do energii Strumienia 93. To dostrojenie odbywa się poprzez zbudowanie emocjonalnego „napięcia” w trakcie medytacyjnych i rytualnych przygotowań, które zostaje rozładowane w szczytowym momencie celebracji.

Po drugie, szczególny dzień przerywa długie okresy nawykowego myślenia i rutyny. Carlos Castaneda nazywa takie doświadczenie „szczelinami pomiędzy dźwiękami”. Przestrzeganie kalendarza ogniskuje również naszą uwagę i kreuje stan wspomnianej dhjany.

***

Piękno thelemy polega na tym, że nikt nie jest zmuszany do robienia czegokolwiek. Jeśli taka nasza wola celebrujmy, jeśli nie mamy takich inklinacji – odpuśćmy sobie. Nikt za swe czyny i słowa nie będzie ani stygmatyzowany, ani obarczamy winą.

Ponoć kiedyś Bogowie chodzili po tej ziemi, cieszyli się jej pięknem i kąpali w uzdrawiających promieniach naszego Ojca-Słońca. Nadszedł jednak tytaniczny zwrot czasu, gwiazdy zmieniły swe pozycje i zgromadziły się mroczne chmury. Bogowie skryli się w sercach nielicznych, by przetrwać wielką próbę. A czy mieszkają w twoim?

 

Tekst Księgi Prawa można znaleźć tutaj: http://oto-pl.org/ksiega-prawa/