Aleister Crowley, Recenzje

Recenzja książki A. Crowleya, “Medytacja (Joga)”

26 lutego 2021

„O cromwelowskim systemie magicznych prac”,

czyli jak przyzwać arcydemona Złej Składni z „nawy Book 4”.

 

Aleister Crowley, Mary d’Este Sturges, Medytacja (Joga) [sic!] Wydawnictwo XXL, 2017, stron 80.

20210226_130717

Kiedy jakiś czas temu opublikowałem negatywną opinię książki na temat filozofii Crowleya, zarzucono mi, że jako wydawca „walczę z konkurencją” i używam „czarnego PRu”. Tak nie jest. Recenzje piszę jako fan literatury przedmiotu. Rzecz ma się tak samo w przypadku książki, nad którą pochylam się obecnie.

Tak naprawdę tę recenzję mógłbym zakończyć na kilku słowach. Miast tego zacznę od rady: nie kupujcie tej książki, szkoda waszych pieniędzy i nerwów.

Trudno właściwie oddać to, co czuję po zapoznaniu się z tym wydaniem. Na myśl nasuwają się niecenzuralne słowa, które dla potrzeb tego tekstu zamienię na następujące: żal, rozgoryczenie, zażenowanie i złość.

Wydawca na końcu swojego wstępu życzy „przyjemnej i pouczającej lektury”, ale niestety już po przeczytaniu jego wprowadzenia wiedziałem, że lektura nie będzie ani przyjemna, ani pouczająca.

Wydawca zaczyna od wymienienia jednym tchem różnych tytułów, pod którymi miała według niego ukazać się owa książka:

„Medytacja”, „Mistycyzm” występujący również pod dodatkową (uzupełniającą) nazwą o słowo „joga”, „Yoga and Magick”, „Yoga”, lub „Księga jogi”.

Nie wiem, skąd je zaczerpnął. Uściślijmy, książka – kiedy się ukazała – miała tylko jeden tytuł, który brzmiał: „Księga 4, część I, Medytacja”. Jako pierwsza część pełnej edycji Book 4, która ukazała się dopiero w 1994 roku, nosi tytuł “Mistycyzm”. To wszystko.

Na stronie tytułowej wydawca nie wiadomo po co zamieścił zdjęcie podejrzanego pirackiego wydania anglojęzycznego, z którego mógł korzystać przy pracy nad polską edycją. Osobiście skłaniam się ku tezie, że skopiował tekst z internetu, „przełożył” go z pomocą Google Translatora, a następnie wydał bez choćby krztyny refleksji i krytycznego przeglądu swoich wypocin.

Book 4 czesc I

Omawiając tekst książki w swoim wstępie, wydawca wprawdzie zauważa, że Crowley zaczerpnął wiele idei od Patańdźalego, ale kiedy przychodzi do streszczenia ośmiu gałęzi jogi, używa on określenia „joga według interpretacji Crowleya”, co po prostu nie jest prawdą i powołuje się na definicje jogi Pataźdźalego z Wikipedii. Owszem, Crowley opiera się ściśle na ośmiu gałęziach jogi Patańdźalego i chociaż interpretuje je na swój sposób, tak przypisywanie mu szkieletu całego systemu jest dużym nadużyciem. Zresztą, znajomość literatury źródłowej na temat jogi, jaką reprezentuje tłumacz, jest równa zeru. W przekładach dochodzi do nieraz zabawnych, a czasem po prostu żenujących pomyłek, jak ta na stronie 79, gdzie frazę Shiva Samhita or Hathayoga Pradipika tłumacz przekłada jako „Shiva Samhita CZYLI Hathayoga Pradipika”. Niestety nie ma on pojęcia, że to dwa odmienne teksty – absolutne klasyki hatha-jogi – a student, któremu autor je rekomenduje, ma do wyboru lekturę jednego z nich. W tym przypadku spójnik or należało przełożyć jako „lub”.

Tłumacz, przedstawiając jamę i nijamę (nawiasem mówiąc, preferuje zanglizowane „yama” i „niyama”, “pranayama”, “Patanjali”, itd.) w owej domniemanej „interpretacji Crowleya”, powołuje się na wszelkiej maści nakazy i zakazy (np. “niekradzenie, wstrzemięźliwość”), które należy stosować na ścieżce jogicznej (zob. s. 12). Ale w rozdziale poświęconym tym kwestiom Crowley zaprzecza klasycznemu podejściu do takich nakazów i uznaje je za „cnoty niewolników”!

Jak pisałem w recenzji Księgi Prawa opublikowanej przez tego samego wydawcę, wstęp biograficzny i informacje na temat thelemy zostały bezczelnie zapożyczone niemal słowo w słowo z Wikipedii. Wszędzie, gdzie wydawca dokonuje zmian, pojawiają się błędy. Na przykład na stronie 25 czytamy:

W roku 1923 młody angielski poeta Raoul Lovedaya (lub Frederick Charles Loveday) zmarł tam z powodu, jak się wydaje, wypicia wody ze strumienia, mimo ostrzeżeń Crowleya o niebezpieczeństwie. Jego żona natychmiast złożyła pozew do sądu twierdząc, jakoby Hughes zmarł…

Wydawca podaje błędnie nazwisko (powinno być „Loveday”, nie „Lovedaya”), w nawiasie mamy „lub”, a powinno być „czyli”, albo „a tak właściwie” (tłumacz ponownie niewłaściwie przełożył spójnik or), no i skąd wziął się jakiś „Hughes”? Proszę również zwrócić uwagę na styl uwidaczniający kalki językowe.

Przeinaczeń faktów, udziwnień i przypadkowo dobranych ze sobą słów jest tu znacznie więcej. Ze wstępu dowiadujemy się między innymi, że Boleskine House należy obecnie do Jimmy’ego Page’a (s.18), chociaż sprzedał on dom w… 1992 roku. Na stronie 25 wydawca pisze o plotkach o Crowleyu „produkowanych przez Johna Bulla, pisarza brukowego z Wielkiej Brytanii”. Sęk w tym, że „John Bull” to nie imię i nazwisko, lecz tytuł niedzielnej gazety założonej przez  Theodore’a Hooka w 1820 roku…

Tłumacz popełnia błąd w przekładzie najważniejszej tezy Księgi Prawa – Do what thou wilt shall be the whole of the Law – którą tłumaczy jako „Czyń wedle swej woli niechaj będzie całym Prawem”. Problem w tym, że shall nie jest partykułą, lecz staromodnym czasownikiem posiłkowym odnoszącym się do przyszłości. Słowa tego nie można przełożyć jako „niechaj”. W interesującym nas tu kontekście nawiązuje ono do profetycznego charakteru Księgi Prawa, a zatem nakaz „czyń wedle swej woli” będzie całym Prawem w przyszłości, kiedy dojdzie do rozkwitu Nowego Eonu. Partykuła „niechaj” pojawia się w oryginale Księgi Prawa jako let ponad czterdzieści razy.

Niestety w książce brak otwierającego długiego ustępu z AHA! Crowleya, który stanowi motto „Medytacji”, a także kilku przypisów autora. Tłumacz gubi się również w zawiłościach technicznych. Na przykład, pisze „Liber XXX w A∴A∴”, zamiast „Liber XXX opublikowana przez A∴A∴”, uważa że „Liber CCXX” i Księga Prawa to dwa odmienne dokumenty (zob. s. 52). W całym tekście roi się od literówek, niekonsekwentnych przekładów i pisowni, a styl jest po prostu tragiczny. Przyjrzyjmy się ustępowi ze strony 13 (pisownia oryginalna):

Nazwa księgi Liber Aba odnosi się do prac stanowiących część cromwelowskiego systemu magicznych prac zwanych jako libri […]. W większości systemów takich jak gma tria, gdzie literom przypisuje się numeryczną wartość, ABA sumuje się do liczby 4, a więc 4 żywiołów, stabilności, itd. (a zatem kompletne dzieło przybrało nawę Book 4).

Następny akapit napisany jest w równie złym stylu….

Typografia woła o pomstę – złamano wszelkie reguły składu i jest on po prostu niechlujny i byle jaki. I myślę, że ta bylejakość to stan umysłu, który towarzyszył przy produkcji tej książki. Pan Marek Skierkowski – tłumacz i wydawca Medytacji (jogi) [sic!] – pisze we wstępie o „złym duchu [Crowleya] promieniującym na cały świat”. Byłoby dobrze, gdyby świat nie widział więcej podobnie przełożonych i opracowanych książek Crowleya, a wówczas natychmiast poradzi sobie z jego “złym” duchem. Wstyd.