O tryumfie magiji świadczy fakt, że wszystkie mocarstwa militarne zaadaptowały, godnie bądź nie, magiczne symbole i gesty.
– Aleister Crowley, Księga Thota
Crowley twierdził, że jest autorem słynnego znaku zwycięstwa „V”. Zdawał sobie jednak sprawę, że jeśli zostanie oficjalnie z nim skojarzony – ze względu na swą niechlubną reputację – symbol zostanie odrzucony. Działał zatem po cichu, niejako na zapleczu. Zasugerował jego użycie redaktorowi BBC, Douglasowi Ernestowi Ritchiemu, nadającemu swoje audycje pod pseudonimem „Pułkownik Britton”. To on zorganizował propagandową kampanię w radio, którą podchwycił współpracujący z BBC belgijski polityk Victor Auguste de Laveleye. Zgodnie z dominującym dziś przekazem historycznym, de Laveleye miał rozpocząć kampanię w styczniu 1941 roku, ale nie zachowały się żadne dowody, które potwierdziłyby taki obrót wydarzeń. Po raz pierwszy literę „V” nadano słynnym kodem morsa (trzy kropki, jeden myślnik) dopiero 27 czerwca.
Tymczasem w walentynki 1941 roku Crowley zanotował w swoim dzienniku różne pomysły na znak, który połączyłby ludzi w walce z nazizmem. Wtedy po raz pierwszy zaczął rozważać użycie „V” jako symbolu zwycięstwa („Victoria”) i miłości („Valentine”). Literę tę skojarzył z niszczycielskim znakiem Apofisa i Tyfona w formule L.V.X. oraz rogami Koziorożca powiązanego z kartą Diabeł. Karta ta w jego systemie nie symbolizowała zła, ale przepełnioną żądzą, dziką, ekstatyczną naturę – moc życia tryumfującego nad śmiercią. Rozumował również, że „V” to odpowiednik hebrajskiej litery vau, a słowo to oznacza „gwóźdź” – miało chodzić o „gwóźdź do trumny Hitlera” (dziennik z 1941 r., Kolekcja Yorke’a NS 22).
Crowley pisał do Geralda Hamiltona, przyjaciela Winstona Churchilla (sierpień 1941, Kolekcja Yorke’a OS EE2):
Mój czas nadchodzi! Z pewnością prędzej czy później wyjdzie na jaw, że jestem autorem kampanii „V”. Jestem ciekaw, czy to zauważyłeś. Oczywiście nie oczekiwałem, że przyjmie ona taką formę – po pierwszym uderzeniu nie mogłem już tego kontrolować. BBC też nie wie, że to ja. W każdym bądź razie mam taką nadzieję. W innym wypadku ktoś będzie miał kłopoty.
Kiedy kampania rozkręciła się już na całego, Crowley oświadczył publicznie, że jest autorem znaku „V” na stronie tytułowej poematu La Galouse, o którym piszę tutaj.
Crowley zastanawiał się również nad użyciem litery „Z”, która wiąże się z hebrajską literą zain, oznaczającą „miecz”. Ponadto litera ta, kiedy przewróci się ją na bok, wygląda jak „N” – miałoby to symbolizować upadek nazistów. Doszedł jednak do wniosku, że „Z” nie kryje żadnych innych ciekawych znaczeń i jest zbyt „frywolna”.
Symbol „Z” jest używany dziś w brutalnej inwazji Rosji na Ukrainę. To o tyle intrygujące, że agresorzy chcą dokonać rzekomej „denazyfikacji” Ukrainy. Ośrodek Studiów Wschodnich dokonał ciekawej analizy, z której wynika., że redukowanie tego symbolu do nomenklatury czysto wojskowej nie ma racji bytu. Wskazano również na jego sakralizację w przestrzeni publicznej i politycznej: https://www.youtube.com/watch?v=ac3YQXvpuoY
Jednym z architektów wielkorosyjskiej geopolityki jest zwolennik euroazjatyzmu Alexandr Dugin, autor tekstu Faszyzm – bezgraniczny i czerwony, w którym postuluje ustanowienie w Rosji „prawdziwego faszyzmu”, swoistego rodzaju bastionu przeciwko amerykańskiej hegemonii i liberalnemu Zachodowi.
Co ciekawe, Dugin nie kryje swych pokrętnych inspiracji Crowleyem. To jeden z klasycznych przykładów, w których student poczytał wyrwane z szerszego kontekstu teksty i doszedł do wniosków, które fundamentalnie są sprzeczne z oryginalnymi intencjami autora. Niestety w ciągu trzech dekad pracy z materiałem Crowleya widziałem wiele podobnych przypadków.
Czyżby Dugin przeczytał ów fragment diariusza i zasugerował magiczne użycie litery „Z”?
Warto w tym kontekście pochylić się nad magiczną interpretacją tego symbolu. Litera zain przypisana jest do szóstego klucza tarota – karty o nazwie Kochankowie. Kiedy w Księdze Thota (s. 115) Crowley omawia tę kartę, niespodziewanie powołuje się na wizję, której doświadczył na Saharze w 1909 roku podczas eksploracji trzydziestu etyrów. W wizji tej ujrzał odmienną wersję tej karty i konkluduje, że powinna nazywać się Bracia, albowiem przedstawiała między innymi uśmiercenie Abla przez Kaina:
Na środku karty stoi Kain. W prawym ręku dzierży ociekający krwią młot Thora, którym uśmiercił brata. Lewa dłoń jest pusta i otwarta, jakby na znak niewinności.
A co jeśli Crowley w 1909 roku niewłaściwie zinterpretował narzędzie zbrodni i nie chodzi tu o młot Thora, lecz o młot, będący jednym z magicznych symboli Rosji? Przecież to właśnie w Księdze Thota (s. 311) przedstawił „magiczne gesty i symbole zaadaptowane przez narody”. Czyżby wizja okazała się prorocza, a Kain i Abel mieli symbolizować dwa walczące ze sobą braterskie narody?
Pamiętajmy jak skończył Kain. W Księdze Rodzaju 4:11-12 Bóg przeklął go wraz z uprawianą przez niego ziemią, która wchłonęła krew Abla. Ziemia ta nie dała Kainowi już żadnych plonów, a on został zmuszony do wiecznej tułaczki.
Litera „V” – jak wspomniałem powyżej, jest literą miłości. Dodatkowo „zwycięstwo” to Netzach – siódma sefira Drzewa Życia, której przypisana jest miłosna planeta Wenus. Natomiast litera „Z”, to formuła dzielenia (część solve hermetycznej formuły solve et coagula, zob. Księga Thota, s. 114). Ta pierwsza łączy, druga dzieli.
Działania Putina coraz bardziej zdają się przywodzić na myśl hitleryzm. Rozstrzygnięcie kwestii Osetii Południowej, Abchazji, Krymu, Donbasu i Ługańska jako żywo przywodzi na myśl zajęcie Sudetów, ustanowienie Protektoratu Czech i Moraw oraz Anschluss. To samo tło wydarzeń, te same motywy i te same metody.
Michael Chordakowski nie ma złudzeń:
Wojna w Ukrainie ujawniła to, co do tej pory było tajemnicą poliszynela: XX-wieczny faszyzm znalazł w Rosji nowy dom. Putinizm nie jest zwykłym autorytaryzmem, to czysty faszyzm, a jak w przypadku wszystkich tego typu reżimów, chodzi o imperialną nostalgię, restytucję i ekspansjonizm. Reżimy faszystowskie opierają się na żalach, poczuciu upokorzenia przez obce państwa oraz na przywódcy narodowym, którego męskość, wola i determinacja obiecują przywrócić znaczenie i wielkość przeszłości. A wielkość definiuje się tu nie przez dobrobyt i pomyślność ludzi, ale przez zdolność do dominacji nad obcymi krajami i wykorzystywania ich prestiżu.
Jestem ciekaw, czy wspomniany uprzednio Dugin miał okazję zapoznać się z listem Crowleya do Karla Germera z 15 października 1938 roku, w którym pisze:
Hitler tworzy niewolników, by władali innymi niewolnikami. W jego systemie nie ma miejsca dla gwiazdy [którą w myśli Crowleya jest każdy mężczyzna i każda kobieta – KA]. Jego kosmos opiera się na fałszywej jedności „państwa”, które jest niczym Daath – nie ma go w ogóle na Drzewie Życia. Zaprzecza indywidualnej supremacji boga [którym w myśli Crowleya jest człowiek – KA]. On i jemu podobni upadną.
Zamieńmy w powyższym ustępie nazwisko przywódcy, a mamy pełny obraz tego, czym w filozofii Crowleya jest faszyzm w każdym wydaniu – i tym hitlerowskim, i tym putinowskim. I niechaj miłość V zatryumfuje nad Z! Albowiem „wszyscy, którzy za miecz [Zain] chwytają, od miecza giną” (Ewangelia Mateusza 26:52).
Aum. Ha.