Aleister Crowley, Magija

O co chodzi z “k” w słowie “magick”

21 lutego 2022

Co jakiś czas spotykam się z tezą, że Crowley dodał do słowa magic literę k, ponieważ chciał uwydatnić seksualne elementy swojego systemu – litera k ma odnosić się do greckiego słowa kteis („łono”). Miało to również świadczyć o tym, że stawiał na piedestał żeński aspekt.

Tymczasem prawda jest taka, że Crowley nigdy o tym w swoich pismach nie wspomniał. Teorię tę stworzył natomiast Kenneth Grant, który zaproponował ją po raz pierwszy w swoim wstępie do Magick (Routledge & Kegan Paul 1973, s. xvi). I z całym szacunkiem dla Granta, zarówno ta teoria, jak i spora część jego przypisów zawartych w tej edycji, przedstawia nie do końca prawdziwe informacje (np. na stronie xxvii myli on czakry z gałęziami jogi Patańdźalego, a na stronie 223 współautorstwo Magick in Theory and Practice przypisuje Roddie Minor, podczas gdy w komponowaniu tego dzieła Crowleyowi pomagała Leila Waddell).

W części drugiej Book IV, w przypisie do sekcji „Magija ceremonialna: trening do medytacji” Crowley napisał: „Przyjęto tu starą pisownię magija (ang. magick), aby odróżnić naukę magów od jej podróbek”.

Innymi słowy, Crowley chciał po prostu odróżnić swój system od potocznego rozumienia magii i zdecydował się na użycie staroangielskiego magick. I nie ma tu potrzeby doszukiwać się drugiego dna.  Warto natomiast dodać, że Crowley nigdy nie zmienił przymiotnikowej formy: nie pisał magickal („magijny”), lecz magical („magiczny”).

Według mnie zainspirował się taką pisownią podczas studiów jednego z rękopisów Goetii (Harley 6483, 1712-13), której fragmenty inkorporował do swojej edycji w 1904 roku. Podana tam definicja magiji wywarła na nim na tyle duże wrażenie, że umieścił ją ponownie jako cytat otwierający Magick in Theory and Practice (1929).

Co więcej, dla Crowleya litera k odnosi się nie tylko do misteriów żeńskich, ale i męskich. Widać to na przykładzie przedstawionej w Księdze Thota (Lashtal Press 2020, s. 126) jego kabalistycznej analizy hebrajskiej litery כ – zapisana w pełni jako słowo KaF, składa się z litery k (kteis) oraz litery f (fallus).

Z jednej strony wiele osób zarzuca Crowleyowi mizoginię, a z drugiej próbuje się forsować tezę, że jego system to kult bogini. Tymczasem występują w nim i elementy zdecydowanie solarno-falliczne, ale i lunarno-kteiczne. Idea polega na zrównoważeniu pary przeciwieństw, a następnie ich przekroczeniu. Najdobitniejsze potwierdzenie tej tezy znajdziemy w komentarzu Crowleya do świętej księgi thelemy Liber LXV V:44:

Zagadkę Świętości zrozumieją jedynie ci, którzy potrafią zjednoczyć opozycyjne względem siebie moralne idee. To połączenie musi odbyć się w nich samych i dokonuje się poprzez przekroczenie antynomii. Muszą pójść głęboko, poza fundamentalne rozróżnienie płci.

Mężczyzna, celem dopełnienia siebie, musi stać się androgenem, a kobieta gynandromorfem.

Niepełność więzi dusze. Myślenie „jestem mężczyzną, a nie kobietą”, bądź na odwrót, ogranicza jaźń i uniemożliwia jej dalszą ekspresję. To przyczyna „zamykania siebie”, która kończy się przemianą w „niepokalaną Marię” albo „Czarnego Brata”.

Proponowana przez Crowleya hipoteza przywodzi na myśl archetypy animy i animusa, które odgrywają istotną rolę w psychologii analitycznej Carla Gustava Junga. Harmonijny rozwój wymaga odkrycia i rozwinięcia pierwiastka przeciwstawnego, który dopełni i zrównoważy personę.

Jak czytamy w 33. rozdziale Księgi kłamstw, „Bóg jest dwugłowy” – zawiera w sobie elementy i żeńskie, i męskie. W Księdze Thota, w tabeli „Witalne triady” (s. 317) fallus przypisany jest do piętnastej karty tarota (Diabeł), natomiast kteis do karty osiemnastej (Księżyc). Diabła opisuje się jako „wyprostowanego i uradowanego”, a Księżyc jako „czarownicę, cichą i wyczekującą joni”. Prawdziwa magija ma miejsce poprzez ich zjednoczenie: 15 + 18 = 33. To ponowne nawiązanie do 33 rozdziału Księgi kłamstw nie jest przypadkiem – rozdział ten nosi tytuł „Bafomet”. Być może to właśnie jego opiewa antyfona Mszy Gnostyckiej, w której padają słowa o „męsko-żeńskim, jednym w swej istocie”. W tym kontekście Bafomet staje się glifem „zagadki świętości”.