Aleister Crowley, Recenzje, Rodney Orpheus, Thelema

Kilka słów na temat książki Rodneya Orpheusa, “Abrahadabra”

18 marca 2017

 

Kilka słów na temat książki Rodneya Orpheusa, Abrahadabra. Wprowadzenie do magiji thelemy.

 

abra-0

 

Po raz pierwszy z książką Orpheusa miałem okazję zetknąć się w 1995 roku, ledwie kilka miesięcy po jej premierze. W tamtym czasie zamawiałem regularnie książki z Temple Press, wydawniczego ramienia Świątyni Młodzieży Psychicznej. Do jednej z przesyłek dołączono reklamówkę Abrahadabry, w której pisano:

Ta świetna książka na temat magiji thelemy zabierze cię do tajemniczego świata Aleistera Crowleya. Abrahadabra w inteligentny i interesujący sposób ukazuje ceremonialną i praktyczną magię z punktu widzenia najlepszych praktyków na całym świecie.

Abrahadabra jest przeznaczona nie tylko dla początkujących – książka rozwija kompletny system magii, działający w obrębie nurtu thelemy, ale posiadający także uniwersalną strukturę.

W kolejnej przesyłce z Brighton otrzymałem newsletter Świątyni, w którym opublikowano recenzję Abrahadabry:

Rodney Orpheus napisał praktyczny przewodnik […]. Idea polega na tym, by każdy mógł zabrać się za lekturę i w jej trakcie wykonywać ćwiczenia. Książka jest łatwa w odbiorze, zaś autor kieruje się zdrowym rozsądkiem. Czuć tu młodociany zapał i wielką energię. […] Abrahadabra zdecydowanie przebija większość pompatycznych książek traktujących o thelemie.

 

abra-1

Takiej właśnie książki potrzebowałem! Kiedy wreszcie dotarł do mnie wymarzony egzemplarz i zabrałem się za lekturę, duże wrażenie zrobił na mnie przystępny język, klarowny przekaz, zdrowy rozsądek i poczucie humoru autora. W książce czytamy na przykład:

Rzeczywistość nie jest trwałym, stałym obiektem, lecz wciąż zmieniającym się procesem. Jej natura wydaje się płynna. Kiedy czynimy magiję, pochwytujemy rzeczywistość i rzeźbimy ją w upragniony przez nas sposób. Zmieniamy kierunek biegu jej strumienia, tak jakbyśmy stawiali tamę na rzece.

Oczywiście istnieje ostatecznie tyle rzeczywistości, ile jest gwiazd na niebie. Każdy człowiek ma swoją osobistą rzeczywistość, która istnieje jako wyobrażenie. A zatem w momencie, w którym zmieniasz sposób swojego postrzegania rzeczywistości, zmieniasz ją samą.

Orpheus ma bardzo charakterystyczny sposób pisania, który bardziej przypomina luźną konwersację, aniżeli napuszony styl okultystów. Wyjaśnienie symboliki kabalistycznego Drzewa Życia z wykorzystaniem bohaterów ze Star Treka to jeden z przykładów tego, o co mi chodzi.

Od razu możemy wyczuć również, że książkę napisał praktyk. Orpheus często posiłkuje się bezpośrednimi odniesieniami do własnych doświadczeń i sytuacji, których był świadkiem. Styl przypomina mi nieco książki powiązane z magią chaosu. Nie dziwi to, kiedy przyjrzymy się kontekstowi, w jakim powstawała Abrahadabra. Połowa lat dziewięćdziesiątych i północna Anglia, w której mieszkał autor, mocno powiązane były z tym nurtem. Sądzę, że wpływy P.J. Carrolla, czy P. Hine’a widoczne są także w praktycznym podejściu do uprawiania magii. Orpheus pisze:

Czy bogowie rzeczywiście istnieją? To pytanie słyszałem naprawdę wiele, wiele razy. Najlepsza i najszczersza odpowiedź, jakiej mogę na nie udzielić, brzmi: Nie wiem. Wszechświat zachowuje się jednak tak, jakby istnieli. Innymi słowy, inwokując boga bądź boginię, osiągniesz efekt, więc dla celów praktycznych powinieneś przyjąć, że istnieją naprawdę. Jeśli nadal uważasz, że brzmi to zbyt skomplikowanie, spójrz na rytuał jak na rodzaj doświadczania współdzielonej fantazji i działaj konsekwentnie. Kiedy oglądasz film, w którym ktoś umiera, nie myślisz – „to tylko aktor, więc nie ma to żadnego znaczenia”. Na około dziewięćdziesiąt minut, które spędzasz przed ekranem, zawieszasz swoją nieufność, aby fabuła pozostawała sugestywna. W czasie wykonywania magicznych rytuałów rób dokładnie to samo.

W trakcie lektury ze zdziwieniem zauważyłem, jak wiele proponowanych technik Orpheus napisał sam. Myślę, że to jeden z mocniejszych punktów tej książki. Autor, w przeciwieństwie do dziesiątek innych pisarzy, postanowił nie kopiować rytuałów i medytacji z dzieł Crowleya, tylko na ich podstawie stworzył własne. Sądzę, że z tego powodu Abrahadabra jest ciekawą lekturą także dla osób, które mają już doświadczenie w praktyce magiji thelemy – mogą zapoznać się z praktykami opartymi na szkielecie zachodniej tradycji hermetycznej, lecz ukazującymi kompletnie nową strukturę mięśniową. Analiza technik Orpheusa i porównanie ich z praktykami Złotego Brzasku, czy Crowleya, ukaże schemat pozwalający na komponowanie własnych, indywidualnych rytuałów.

abra-2Struktura książki wręcz zachęca do praktyki. Niemal każdy rozdział zawiera różnorakie proste ćwiczenia, które dają świetny przedsmak do znacznie bardziej zaawansowanych technik proponowanych przez Crowleya. Czasem Orpheus posuwa się naprawdę daleko uproszczając niektóre kwestie. Na przykład, porównanie pozycji lotosu do siedzenia po turecku jest sporą przesadą, ale z drugiej strony, iluż to ludzi mówiło mi o swym zniechęceniu do jogi po lekturze trudnych dzieł Crowleya!

Przyznam, że po krótkim czasie zabawy z Abarahadabrą, książkę odłożyłem na półkę i nie wróciłem do niej przez lata. Niemniej jednak trudno nie zauważyć jej wpływu. W ciągu ponad dwudziestu lat odkąd książkę posiadam przeprowadziłem mnóstwo rozmów, podczas których ludzie uznawali Abrahadabrę za świetnego kompana na początku ich przygody z thelemą. Książka Rodneya Orpheusa przemówi szczególnie do tych Czytelników, dla których dzieła Crowleya są mało zrozumiałe. Zamiast od razu rzucać się na głęboką wodę, można przecież zanurzyć stopy!