Ordo Templi Orientis

Po co wstępować do O.T.O.

13 września 2021

Instrukcje zakonu posiadają dwa cele. Pierwszy z nich polega na wyjaśnieniu wszechświata oraz relacji zachodzących pomiędzy światem i człowiekiem. Drugim celem jest pouczyć każdego człowieka, jak najlepiej zaadaptować swoje życie do kosmosu i rozwinąć swe dary do granic możliwości.

         – Aleister Crowley, The Confessions

 

Czego szukasz?

Trzy najważniejsze pytania w życiu człowieka brzmią następująco: Skąd przybyłem? Kim jestem? Dokąd zmierzam? Jeden z głównych celów O.T.O. polega na tym, aby pomóc aspirantowi odnaleźć na nie odpowiedzi, pomóc w „obliczeniu jego gwiezdnej trajektorii”. Dzięki temu pozna siebie i rozwinie swój potencjał.

Żadna organizacja nie wykona tego zadania za aspiranta, dlatego O.T.O. jedynie asystuje poprzez przygotowanie środowiska do pracy i przekazanie stosownych narzędzi. Czyni to bezinteresownie, ponieważ zadaniem adeptów zakonu jest służyć. Jak pisał To Mega Therion „Mistrz porzuca osobiste urzeczywistnienie i troszczy się jedynie o rozwój innych ludzi.” Co z tymi narzędziami pocznie aspirant, zależy tylko od niego.

Co odróżnia O.T.O. od innych organizacji, jak na przykład wolnomularstwo? Jest to metodologia misteryjna, która w przypadku O.T.O. opiera się na Księdze Prawa i innych świętych księgach thelemy. W Magick Without Tears Crowleya czytamy, że w trakcie inicjacji O.T.O. celebruje się życie Boga, który podąża ścieżką przez Wieczność. Tym Bogiem jest Człowiek. Deus est Homo. Inicjacje są pewnego rodzaju rytuałami przedstawiającymi w udramatyzowany sposób naturalny porządek rzeczy, w którym rodzimy się, żyjemy i umieramy. Kandydat, jako główny bohater tych dramatów, może przyswajać ich treść całym sobą i kontemplować nad przekazywanymi przez nie uniwersalnymi prawdami.

 

Stopnie w triadzie Człowieka Ziemi

W systemie O.T.O. jest sześć ceremonii, które odzwierciedlają naturalny cykl człowieka. To dlatego nazwano je ogólnie mianem szczebla Człowieka Ziemi. Pozostałe szczeble to Kochanek i Eremita. Nazwy te pochodzą z Księgi Prawa I:40: „Kto nazywa nas Thelemitami, nie czyni źle, jeśli przyjrzy się dokładnie słowu, albowiem są w nim Trzy Stopnie – Eremity, Kochanka i człowieka Ziemi. Czyń wedle swej woli będzie całym Prawem”.

Krótkie wyjaśnienie tych tytułów znajdziemy w dziele Wizja i głos:

Człowiek ziemi po prostu przynależy. Kochanek oddaje swoje życie pracy pomiędzy ludźmi. Eremita wędruje samotnie i ludziom daje jedynie swe światło.

Program inicjacji na szczeblu Człowieka Ziemi przedstawia się następująco:

  • 0° to wstępny etap, na którym ukazujemy, jak ego zostaje przyciągnięte do układu słonecznego, w którym dochodzi do jego inkarnacji.
  • I° nazywany jest Narodzinami i Lustracją. Tu kandydat otrzymuje tytuł Mężczyzny lub Kobiety. Dochodzi do wcielenia i uformowania się odczuwającej istoty. Na tym etapie skupiamy się na zrozumieniu, skąd przychodzimy.
  • II° nazywany jest Życiem i Konsekracją. Tu kandydat otrzymuje tytuł Maga. Zaczyna rozumieć elementy natury i uczy się je kontrolować. Staje się dojrzałą istotą. Na tym etapie skupiamy się na zrozumieniu, kim jesteśmy.
  • III° nazywany jest Śmiercią i Oddaniem. Tu kandydat otrzymuje tytuł Mistrza Maga. Rozumie do jakich wyników prowadzą jego działania i kontrola elementów natury. Staje się świadomą istotą. Na tym etapie skupiamy się na zrozumieniu, dokąd zmierzamy.
  • IV° nazywany jest Stanem po Śmierci i Egzaltacją. Tu kandydat otrzymuje tytuł Perfekcyjnego Maga. Ma znacznie głębszy wgląd w kosmiczne procesy, widzi rzeczy przez pryzmat świadomości kolektywnej, nie własnej indywidualności, nad którą się wynosi (egzaltuje).
  • Ostatni stopień nazywany jest Anihilacją. Tu kandydat otrzymuje tytuł Perfekcyjnie Inicjowanego, albowiem jego „indywidualność zostaje wchłonięta przez nieskończoność”. Prawa ego zostają czasowo zawieszone, a cykl kończy się.

Crowley podsumował ich przebieg następująco:

Dusza decyduje się wejść w relacje z systemem słonecznym. Inkarnuje się. Tym oto sposobem wyjaśniam znaczenie narodzin i uwarunkowania ustanowione w trakcie tego procesu. Następnie ukazuję jak dusza może najlepiej rozwinąć się w trakcie eucharystii życia. Doświadcza ona swej własnej boskości w każdym czynie, lecz szczególnie podczas typowego sakramentu małżeństwa pojmowanego jako dobrowolne zjednoczenie z każdym elementem środowiska. Następnie przechodzę do kulminacji podróży – śmierci – i ujawniam jak ów sakrament konsekruje (bądź raczej przypieczętowuje) poprzedni stan rzeczy i nadaje mu znaczenia w podobny sposób, w jaki rewizja ksiąg umożliwia handlowcowi spojrzeć z perspektywy na całoroczne transakcje.

W następnej ceremonii przyglądamy się jednostce uwolnionej przez śmierć z obsesji osobowości i temu, jak wchodzi ponownie w relacje z prawdą wszechświata. Rzeczywistość tryska cudownym światłem, a dusza jest w stanie docenić jej splendor jak nigdy dotąd, albowiem inkarnacja umożliwia stworzenie szczególnych relacji pomiędzy elementami wieczności.

Stopnie Człowieka Ziemi zostały przypisane do czakr systemu wschodniego i odpowiadają fazom transformacji zachodniej alchemii. Sekwencję inicjacji można również porównać do monomitu, czyli podróży bohatera, która ma na celu osiągnięcie czegoś, co Carl Gustav Jung nazwał „indywiduacją”.

Osobiście przyrównuję stopnie Człowieka Ziemi do zębatek wprawiających w ruch mechanizm. Każda zębatka połączona jest z innymi i aby uruchomić mechanizm, należy aktywować wszystkie jego elementy. Trudno zatem ocenić w pełni funkcjonalność i użyteczność mechanizmu, zanim całkowicie nie wprawimy go w ruch – zanim nie doświadczymy całego szczebla Człowieka Ziemi.

 

Alchemia życia

Jak widać z powyższego opisu, podczas swej inicjacyjnej podróży aspirant otrzymuje różne patetyczne tytuły. Należy je rozpatrywać w kategoriach postmodernistycznych i w odniesieniu do crowleyańskiej definicji magiji, która powiada, że magija jest nauką i sztuką powodowania zmian zgodnie z naszą wolą. Innymi słowy magija to życie, a mistrzostwo w magiji polega na wykorzystaniu do maksimum środowiska, w którym przyszło nam żyć. Dostosowujemy się do panujących w nim warunków i wykorzystujemy je, aby móc świadomie doświadczać piękna i radości egzystencji. Wola zmierza do celu bez tarć i bez konfliktów (chociaż może się dzięki nim hartować) – to swobodny i pewny przepływ energii.

W trakcie inicjacji nie ma żadnego egipskiego hokus pokus, machania różdżkami na wzór Harryego Pottera i unoszących się w powietrzu wróżek. Owszem, inicjacje mają swą narrację, lecz służy ona  jako alegoria, dzięki której „zakotwiczamy” się w inicjacyjnym modus operandi. Znaczenie tej narracji porównałbym do roli, jaką odgrywają alchemiczne ryciny, które tak kolorowo opowiadają o opus alchymicum i ukazują jego wielowymiarowość, ale nie mają nic wspólnego z faktyczną pracą w laboratorium.

W rzeczy samej, inicjacja to iście alchemiczny proces przemiany prima materia w filozoficzne złoto. Tę pierwotną materią jest kandydat, który przechodzi szereg ceremonii wtajemniczenia. Ich celem jest uszlachetnić jego charakter i wzmocnić go w oparciu o misteria thelemy.

 

Praca

Musimy pamiętać, że przejście fizycznej inicjacji nie kończy sprawy. Słowo to pochodzi z łacińskiego initium, które oznacza „początek”. Przekazane lekcje to jedno, ale ich przyswojenie i wykorzystanie w życiu to drugie. Dopiero teraz zaczyna się prawdziwa praca. Aspirant kontempluje nad treścią doświadczenia i stara się skorelować je ze swoim życiem. Pomocne w tym celu są również rozmowy z inicjatorem i bardziej doświadczonymi członkami, którzy przeszli już dany szczebel i mogą wskazać mu ciekawe tropy do dalszych eksploracji.

Należy tu jednak podkreślić, że praca ma charakter indywidualny. Nikt nie odgrywa roli guru aspiranta, nikt nie sprawdza jego dzienników, nie robi mu testów. Inicjacyjny cykl ma przecież charakter naturalny, a jego rytm i tempo wyznacza życie i wola aspiranta.

Być może dlatego ten z pozoru łatwy do przejścia proces okazuje się tak trudny. Kandydat musi stać się odpowiedzialny i zdyscyplinowany. Musi także umieć rozpalać w sobie aspirację. I to właśnie jej brak stanowi największą przeszkodę w kontynuowaniu inicjacyjnej podróży. W skrajnych przypadkach aspirant rezygnuje z dalszej wędrówki i aby chronić swoje ego, sięga po narcystyczne mechanizmy obronne, jak prymitywna idealizacja i zniekształcenie. Winny okazuje się cały świat wokół, ale nie on!

Do tej kwestii nawiązuje w powieści Księżycowe dziecko Simon Iff, który kieruje do Lisy La Giuffrii słowa przestrogi i podaje zarazem rozwiązanie dla tego problemu:

Możliwości twojego umysłu cię zaskoczą. Okaże się przebiegły, będzie kierował się fałszywą logiką, będzie ignorował fakty, które powinny być tak jasne, jak światło dnia, i które powinnaś widzieć na własne oczy. Będzie próbował cię oszołomić, abyś straciła psychiczną równowagę. Sięgnie po wszelkie możliwe sztuczki. Zostaniesz tak poobijana i tak oślepiona, że ochroni cię tylko jedna rzecz: musisz desperacko skupić się na dosłownej treści przysięgi.

Przede wszystkim nigdy nie rozróżniaj ducha od słów swej przysięgi! Najbardziej wymyślny podstęp diabła polega na tym, abyś odstąpiła od prostego znaczenia słów. Jeśli zatem instynkt, rozum, rozsądek oraz inteligencja będą nakłaniały cię do interpretowania obligacji w inny sposób, niż wskazuje na to zwykłe i pierwotne znaczenie słów, nie idź tą drogą!

Wytrwałość sprawi, że wszelkie przeszkody okażą się jedynie chmurami, chwilowo zasłaniającymi czyste światło. Nastąpi prawdziwe „odsłonięcie kompanii niebios”, w której „każdy mężczyzna i każda kobieta to gwiazda” (Liber AL vel Legis I:2-3).

Frater Numa z australijskiej sekcji O.T.O. pisał:

Już od samego początku pierwsza inicjacja dramatyzuje i podaje instrukcje na temat punktu widzenia „czystej duszy”. Kandydat jednakże doświadcza tego stanu jako człowiek, świadoma jednostka, ty bądź ja, i sądzę, że znaczna część naszego treningu polega na procesie rozpoznania, które definiuję w inicjacyjnym znaczeniu jako wejście w relacje z naszą nieświadomością. Jest to stopniowe rozpoznawanie tego, że to, co wydaje się być nową wiedzą i instrukcją pozyskaną z zewnątrz, tak naprawdę jest już obecne w naszych wnętrzach.

Poprzez podróż do wewnątrz z pomocą procesu inicjacji, powiększamy przestrzeń naszego życia na zewnątrz. Można zatem powiedzieć, że dramat i metodologia inicjacji jest skonstruowana wokół polarności i dychotomii duszy oraz człowieka, czegoś, co powtarza się w wielkich misteriach i paradoksach egzystencji, w świecie manifestującej się dualności, w związkach pomiędzy bogiem i człowiekiem, niebem i ziemią, makrokosmosem i mikrokosmosem. Wielkie Dzieło polega na ich zjednoczeniu.

 

Rozwój, tajemnice i indywidualność

Narodziny i śmierć to wydarzenia pojedyncze, dlatego inicjacje, które mają je celebrować, przechodzi się tylko raz. To co pomiędzy nimi – życie – trwa dłużej i nie sposób przedstawić go w jednej ceremonii. Dlatego O.T.O. oferuje szereg dodatkowych inicjacji, podczas których przekazuje się konkretne instrukcje, jak stać się mistrzem swojego życia. Inicjacje te można przejść jedynie na zaproszenie.

O ile na szczeblu Człowieka Ziemi kandydat mógł sam decydować, kiedy chce przystąpić do kolejnego stopnia, tak teraz, na szczeblach Kochanka i Eremity, musi wykazać, że opanował i implementował z powodzeniem pozyskane do tej pory lekcje.

Jak czytamy w Liber 52. Manifeście O.T.O.:

W wyborze członków zapraszanych na wyższe stopnie zwraca się uwagę na ich oddanie Zakonowi, inteligencję i zrozumienie natury jego nauk oraz gorliwość w rozpowszechnianiu zakonnych pryncypiów z uwzględnieniem dyskrecji związanej ze strzeżeniem tajemnic. Zwraca się także uwagę na posiadanie odwagi, honoru oraz innych cnót, bez których człowiek nie byłby godzien człowieczeństwa.

„Strzeżenie tajemnic” w XXI wieku może wydać się banalne. A jednak ta zasada ma całkiem prozaiczne zastosowanie. Kandydatom sugeruje się nie zapoznawać z treścią inicjacji zanim jej nie przejdą, albowiem dużą rolę odgrywa w nich psychologiczne napięcie i element zaskoczenia.

Wyobraź sobie, że siedzisz w oczekiwaniu na ten moment i nie masz pojęcia, co za chwilę się wydarzy. Możesz przeanalizować stan, w którym się znajdujesz. Czy towarzyszy tobie lęk, niepokój przed nieznanym? A może podekscytowanie? Podobnie rzecz ma się w trakcie samej ceremonii, kiedy musimy radzić sobie ze swoimi spontanicznymi reakcjami i z tym, jak odpowiadamy na rozwój wydarzeń. Takie doświadczenia to istna kopalnia wiedzy o samym sobie.

Aspiranci nie opowiadają innym ludziom o przebiegu inicjacji, ponieważ nigdy nie wiadomo, czy rozmówca/rozmówczyni za jakiś czas sam/a nie zechce przejść takiej ceremonii. Wreszcie zaś, uczą się jak idee pielęgnować w sercu i ucieleśniać je poprzez czyn, a nie jak paplać o nich na lewo i prawo. Czwarta moc sfinksa to „zachowaj milczenie”.

Skoro każdy aspirant przechodzi przez tę samą ceremonię, to nasuwa się pytanie, czy proces nie „zabija” jego indywidualności? Nic bardziej mylnego. Inicjacja skupia naszą uwagę na treściach uniwersalnych, archetypowych, wspólnych dla nas wszystkich. Przecież każdy z nas rodzi się, żyje i umiera. Carl Gustav Jung pisał o tym w Mysterium Coniunctionis:

Adept wdraża w swej fantazji pewien proces, który ma dlań szczególne znaczenie. Mimo że adept porusza się tak w ogóle w obrębie tradycyjnych wyobrażeń alchemicznych, to jednak nie powiela on określonego już wcześniej schematu, lecz, idąc śladem swobodnych skojarzeń, tworzy indywidualną serię wyobrażeń i odpowiednich czynności.

Po co zatem nam organizacja? O.T.O. daje przede wszystkim możliwość pracy z bardzo efektownymi, transformacyjnymi rytuałami Crowleya, które odprawiają przeszkoleni, kompetentni inicjatorzy. Dostarcza nam map i narzędzi ułatwiających i umilających wędrówkę przez życie. Oferuje intelektualną i kulturalną pożywkę oraz towarzystwo wielu otwartych ludzi z różnym, nieraz ogromnym doświadczeniem życiowym. Nie narzuca żadnych wierzeń i przekonań. Proponuje przeprowadzenie eksperymentalnej pracy, którą najlepiej zweryfikować doświadczalnie i na własnej skórze przekonać się, czy jest skuteczna, czy nie. Wreszcie zaś O.T.O. stanowi autentyczny, żywy wehikuł tradycji misteryjnych, które poczęły rozwijać się wraz z pierwszymi przejawami świadomości.

Z niektórymi ludźmi system nie będzie rezonował, inni nie poczują się dobrze w jego estetyce. O.T.O. nie głosi, że jest jedyną słuszną drogą, którą kroczą same oświecone, wszechwiedzące istoty. Każdy z nas szuka i często błądzi. Ale dobrze jest mieć wokół siebie ludzi, którzy – kiedy zachodzi taka potrzeba – wyciągną pomocną dłoń i wskażą rozwiązania dla wszelkiej maści problemów.  Na tym polega idea braterstwa.

Pamiętajmy, że proces inicjacji wznosi tylko rusztowanie, tworzy formę, w którą należy wlać osobistą treść. Poszczególne stopnie dają nam płótno, pędzle, farby, a nawet pokazują jak z nich korzystać. Ale to od nas samych zależy, jaki namalujemy z ich pomocą obraz.